Od początku sierpnia do lilaków (potocznie zwanych u nas bzami) przylatują szerszenie. Jeden, dwa, co jakiś czas i obsiadają na gałązkach. Potem te szerszenie odlatują i cykl się powtarza. Operują tak od rana, aż do późnego wieczora; widywałem je nawet po zachodzie słońca. Drzewka są oświetlone ulicznymi latarniami więc mogłem je dobrze obserwować.
Uważne oględziny pozwalają stwierdzić, że szerszenie objadają korę drzewek, a niestety większe ubytki kory mogą zaszkodzić drzewku. Kora bzów w wielu miejscach jest mocno poobgryzana, warto ją zabezpieczyć gliną lub specjalnym preparatem (chociaż coraz więcej badań wykazuje, aby nie ruszać - drzewo sobie samo da radę). Dodam jeszcze, że piszę tu o przypadku, gdy nie ma na tych lilakach gniazda szerszeni. Wtedy byłoby to bardzo niebezpieczne. Najpierw trzeba byłoby pozbyć się gniazda.
Po co szerszenie przesiadują na lilakach?
Spotkałem się z dwoma teoriami. Pierwsza to, że wykorzystują materiał - korowinę i wyciekający sok z bzu do budowy swoich gniazd. Ta mieszanina to taki materiał celulozopodobny. Dobry budulec. Coś w tym jest wg mnie.
Druga teoria to, że ten sok fermentuje i służy owadom, jak alkohol. Takie gałązki lilakowe są, jak otwarty 24h, darmowy sklep monopolowy. Szerszenie się alkoholizują i delikatnie pijane ruszają w dalszy lot. W taką teorię mniej wierzę.
A może ktoś z Was zajmuje się owadami i ma inną teorię na temat szerszeni na lilakach pod koniec lata? Po co obrywają korę bzów?
Warto dodać, że szerszenie są dość niebezpieczne (dla osób starszych, małych dzieci i tych uczulonych). W internecie jest mnóstwo pomysłów, jak się ich pozbyć i zniechęcić do obsiadywania i niszczenia drzewek. Generalnie warto wspomnieć, że nieatakowane nie są agresywne - zainteresowane są głównie swoją pracą obgryzania korowiny. Same nie atakują bez powodu.
Ta historia o szerszeniach świadczy o tym, że w przyrodzie wszystko jest potrzebne i połączone ze sobą, jak ogniwa łańcucha. Nawet szerszeń ma jakieś zadanie. Ale i tak nie lubię "robali".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam...
PS - odrobiłam zaległości czytelnicze z przyjemnością. Urodę Matki natury pokazuje Pan na kolejnych świetnych zdjęciach. Jak zawsze.
Super, że się podoba!
UsuńMiałem dokładnie taką samą sytuację u siebie dwa lata temu. Jako, że lilak rósł obok furtki szerszenie były kłopotliwe, a przylatywało ich kilka. Aby je zniechęcić opryskałem korę środkiem owadobójczym, pomogło, przestały przylatywać. Mam nadzieję, że je to zniechęciło, a nie zabiło.
OdpowiedzUsuńCo to za środek był?
UsuńU nas szerszenie w ten sposób objadają korę z gałęzi brzóz. Zabezpieczamy rany sztuczną korą ale nie zawsze pomaga, czasami szerszenie są szybsze i objadają cały obwód gałęzi.
OdpowiedzUsuńNa brzozach nie odnotowałem.
UsuńNie miałem pojęcia, że działają one w taki sposób, jestem szczerze mówiąc trochę pod wrażeniem jak działają niektóre zwierzęta.
OdpowiedzUsuń