Owoce rokitnika bardzo mocno trzymają się gałązek. Dlatego są duże problemy z jego zbiorem. Oczywiście nie tylko dlatego - rokitnik ma ciernie. Pędy mają dużo cierni. Owoce są delikatne - rozpryskują się przy mocniejszym nacisku. To chyba jeden z najtrudniejszych do zbierania gatunek drzewa z prozdrowotnymi właściwościami.
Internauci wymyślają kolejne sposoby, jak tu poradzić sobie ze zbiorem owoców rokitnika. Będę szczery - sam jeszcze nie robiłem żadnych przetworów z rokitnika, ale piłem już nalewki, piwa czy soki o kwaśnawym smaku. Smakuje on naprawdę specyficznie i charakterystycznie. Mam wrażenie jakbym spożywał witaminę C w dużych ilościach. Jako dziecko chrupałem tabletki z tą witaminą i ten smak pamiętam do dziś. Rokitnik zawiera tej witaminy nawet trzy - czterokrotnie więcej niż owoce czarnej porzeczki (400 mg - 900 mg w 100 g świeżych owoców) i 10 razy więcej niż w cytrynie! Jest też pełen nienasyconych kwasów: omega-3, omega-6, omega-7, omega-9, zatem wzmacnia odporność, co w czasach pandemii jest kluczowe.
Jedno jest pewne, żeby rokitnik smakował - trzeba owocki przemrozić, albo zebrać je z gałązek po przymrozkach czy mrozach. Teraz jest najlepsza pora. Tzn. ostatni dzwonek, można to było robić wcześniej, ale to już ostatni gwizdek. Później owoce zaczną się psuć, czernieć i tracić swój urok.
Zobaczcie jakiego ja spotkałem pięknego rokitnika dziś. Owoce jeszcze w pełni okrągłe i kolorowe. I co ciekawe niezbyt lubiane przez ptactwo.
Macie własne pomysły na przetwory z rokitnika?