Żurawinówka to nowość wśród moich nalewkowych nastawów. Nie robiłem jeszcze takiej nalewki. Spotkałem jednak w dobrej cenie owoce żurawiny - takie duże, czerwone, kuliste i 6 grudnia na Mikołajki postanowiłem poszukać dobrego, starego przepisu, aby się zainspirować. Generalne robię różne nalewki i myślę, że mam dużo doświadczeń, ale każdy owoc jest inny i warto wiedzieć, jak nasze babcie i prababcie to robiły.
Przepis na nalewkę z żurawiny
Owoców miałem 1kg - takich dorodnych, surowych. Po umyciu te największe pokroiłem, te małe zostawiłem w spokoju. Alkohol sobie z nimi poradzi. Owoce nie są twarde. Dużo twardsze są owoce głogu, dzikiej róży, pigwy czy berberysu i po procesie maceracji one bardzo miękły.


Maceracja to proces powolnego wydobywania substancji (smaku, zapachu, właściwości) z różnego typu materiału (zioła, owoce, mięso) poprzez moczenie go w zimnym płynie (olej, alkohol, woda, ocet) w zamkniętym naczyniu przez dłuższy czas, bez podgrzewania, co pozwala na przeniknięcie składników i zmiękczenie struktury.
Szkoda czasu na krojenie tych małych owoców żurawiny. Nie słuchajcie innych, którzy piszą, aby to wszystko kroić czy miażdżyć. A tak w ogóle to ciekawe, czy kiedyś kroiliście owoce żurawiny? One mają w środku 4 komory i mini pesteczki. Dużo pesteczek. Tak jak pisałem - przeszukałem staropolskie przepisy, a potem jeszcze te u polskich influencerów kulinarnych i wiecie co? Mam wrażenie, że oni podają te stare przepisy tylko powielając je, ale chyba nigdy nie robili sami nalewki żurawinowej w praktyce. Nikt tam nie zwraca uwagi na te nasionka! To pierwsze, co się rzuca w oczy, jeśli ktoś robi różne nalewki od lat. Nie przejmujmy się nimi. One nie są problemem - w końcu opadną na dno.
Mój przepis jest inny od tych przeklejanych. Oprócz 1kg świeżych owoców kupiłem jeszcze paczkę owoców suszonych. 250 gramów tych suszonych żurawin. Większość przepisów radzi mrozić świeże owoce żurawiny, aby się pozbyć nadmiernej goryczki. Ja lubię naturalne nalewki z delikatną goryczką. Takie mniej słodkie. Ponieważ owoców nie mroziłem dlatego wpadłem na pomysł dodania suszonych owoców żurawiny. One są słodkie. Oprócz owoców przygotujcie też ze 250 - 300 gramów cukru. W zależności, jak słodkie nalewki lubicie. Tu nie ma jednej wytycznej, jednak trochę cukru trzeba dodać.

I teraz przystępujemy do przygotowania nalewki. Do dużego słoja albo butelki na dno wsypujemy żurawinę suszoną. Potem warstwa świeżej żurawiny i warstwa cukru, i tak dalej, aby powstały ze 4 warstwy. Na wierzch wsypujemy resztę cukru. Zostawiamy na 48 godzin. Niech trochę popracuje z owocami. Potem napełniamy naczynie alkoholem o mocy 40-50%. Zamykamy. Co kilka dni wstrząsamy naczyniem. Cukier bardzo szybko się rozpuści. Taki nastaw moim zdaniem powinien postać ze 3 miesiące. Jak widzicie na zdjęciach - dosłownie po kilku dniach kolor nastawu będzie już intensywnie czerwony, taki rubinowy. Śliczny. Nie dajcie się jednak zwieść. Maceracja to proces długotrwały. Dopiero po 3 miesiącach zlejcie płyn do mniejszych butelek. Ten z wierzchu nie będzie wymagał filtrowania. Nalewka powinna jeszcze w butelkach postać z miesiąc - wtedy dopiero nadaje się do degustacji. Tzn. nadaje się wcześniej ale teraz będzie idealna. Pijcie odpowiedzialnie dla zdrowotności! Smacznego.





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz