Spotykając pierwszy raz to drzewo ma się wrażenie, że mamy do czynienia z bardzo egzotycznym skrzydłorzechem. Podobieństwa pewne są. Owoce co prawda nietypowe i bardzo duże ale owocostany długie i zwisające jak u skrzydłorzechów. Poniekąd to prawie prawda, bo drzewo należy do rodziny orzechowatych, podobnie jak skrzydłorzech. Jednak jego nazwa rodzajowa to cyklokaria, a znany jest jej tylko jeden gatunek: cyklokaria okrągłoowocowa (Cyclocarya paliurus)
Warto wspomnieć przy okazji, że do orzechowatych należą: cyklokaria (Cyclocarya), orzech (Juglans), orzesznik (Carya), platykaria (Platycarya) i skrzydłorzech (Pterocarya). Jeśli się pomyliliście to jesteście w doborowym towarzystwie. Dawniej takson ten włączony został do rodzaju skrzydłorzech w odrębnej sekcji Cycloptera.
Cyklokaria okrągłoowocowa
Cyklokaria okrągłoowocowa to duże drzewo liściaste, rośnie w swojej ojczyźnie (środkowe Chiny) do 30 metrów. U nas spotyka się w arboretach drzewa 8-12 metrowe. Liście nieparzystopierzaste składające się z 7-9 listków, liść średniej długości do 20–25 cm, ciemno zielony, błyszczący. Ogonek liściowy 3-4 cm. Listki boczne siedzące lub z ogonkiem do 2 mm. Blaszka liściowa eliptyczno-jajowata do szeroko lancetowatej, 5–14 × 2–6 cm, owłosiona na żyłkach od spodu. Brzegi drobno ząbkowane. Owoce to kuliste orzeszki, ok. 7 mm średnicy, otoczone okrągławymi skrzydełkami do 6 cm, z wieloma delikatnymi, promieniście rozchodzącymi się żyłkami. Przypominają miniaturowe talerzyki ułożone na nitce; kilkanaście sztuk jeden pod drugim.
Cyklokaria okrągłoowocowa znana jest z zastosowania w medycynie chińskiej. Z liści jej przygotowuje się słodką herbatę, stosowaną w Chinach w leczeniu otyłości i cukrzycy. Istnieje obszerna literatura dokumentująca wysiłki mające na celu naukowe określenie jej wpływu, a także identyfikację substancji czynnych i sposobów ich działania.
Gatunek ten został poznany przez naukę zachodnią dzięki okazom zielnikowym zebranym w XIX wieku przez niemieckiego misjonarza i sinologa Ernsta Fabera w Zhejiang oraz przez Augustine'a Henry'ego w Hubei. Ernest Wilson zebrał nasiona w Syczuanie podczas swojej pierwszej wyprawy dla szkółki Veitch w 1901 roku i ponownie podczas późniejszych podróży.
Moim zdaniem drzewo w czasie owocowania wygląda rewelacyjnie i z powodzeniem można go w Polsce uprawiać. Owoce, jak widać na kilku zdjęciach poniżej, potrafią wisieć na gałązkach do kolejnego sezonu letniego.













Brak komentarzy:
Prześlij komentarz