Mamy coraz cieplejsze lata i zimy, toteż w naszych ogrodach częstszym gościem bywają drzewa i krzewy z cieplejszych regionów świata. Do takich można zaliczyć zimozieloną laurowiśnię wschodnią (Prunus laurocerasus). Jeszcze kilkadziesiąt lat temu jej uprawa zalecana była tylko w cieplejszych rejonach Polski. Teraz widuję ją w różnych województwach. Duże, dorodne krzewy, czasami nawet drzewka, jak przy zamku Książ w Wałbrzychu. Czasami nawet jako żywopłot - tak, laurowiśnia nadaje się do tego - lubi przycinanie.
Niektórzy wciąż przykrywają ją na zimę, chroniąc od większych mrozów. Pisałem o tym rok temu, jak wygląda mrozoodporność laurowiśni. W wielu miejscach jednak spokojnie potrafi ona przezimować i bez żadnych osłon znosi nasze zimy. Ba - w wielu ogródkach wypuszcza właśnie pąki kwiatowe i potem pięknie kwitnie. Jej kwiaty przypominają nieco kwiaty czeremchy późnej (w końcu to też prunus), ale o tym napiszę kiedy indziej.
Troszkę inaczej jest z jej owocowaniem. Tu już nie jest tak prosto - rzadkością jest dochowanie się owocującej laurowiśni. Na południu i zachodzie Polski miewa to miejsce. W pozostałych regionach niekoniecznie. Natomiast, gdy udamy się na wycieczkę na południe Europy w rejon Morza Śródziemnego, to tam spotkamy laurowiśnie jako duże, 6-8 metrowe owocujące drzewa. Widok jest imponujący.
Spotykacie owoce laurowiśni wschodniej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz