No i stało się. Tego się strasznie obawiam pod koniec kwietnia i na początku maja. Wegetacja już na dobre trwa, wkoło pięknie, zielono a nawet kwieciście - nawet rzadkie egzotyczne drzewa i krzewy puszczają pierwsze liście a tu trach. Przychodzi zimny front, pogodna, bezchmurna noc i poranek i mamy przepis na przymrozek. Tak było w ostatnie trzy noce.
Już obserwuję straty w ogrodzie po tych przymrozkach. Co prawda w Centralnej Polsce odnotowałem jedynie -1,5 stopnia Celsjusza przez okres około 3 godzin ale nawet taki mróz wystarczył aby dokonać niemałych zniszczeń. Przechodzenie przez granicę jaką jest 0 stopni dla wrażliwych roślin w okresie rozwoju jest niestety zabójcze.
I tak - pierwsza zareagowała winorośl - wszystkie nowe przyrosty zrobiły się czarne. Aż mnie ścisnęło jak to zobaczyłem. Następny był orzech włoski. Dalej magnolia, jabłoń Sargenta, grujecznik, roztrzeplin i lilaki. Porażone liście zaobserwowałem też na dębach szypułkowych. Kolejne dni pokażą, co jeszcze ucierpiało.
I po co ta wiosna tak pędziła? Już chyba lepiej, gdy zaczyna się z opóźnieniem jak rok temu. Nie miałem wtedy strat w ogrodzie. 3 lata temu natomiast wystąpił podobny przymrozek 8 maja.
Oby dzisiejsza noc nie była już taka mroźna...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz