Ponad 10 lat temu pokazałem na łamach mojego bloga rzadkość dendrologiczną z Kołobrzegu. Chodziło o araukarię chilijską. 10 lat to nic dla wszechświata. 10 lat to nic dla klimatu. Jednak w 10 lat ocieplenie klimatu poszło w Polsce jeszcze w górę, a zimy mamy coraz łagodniejsze. Araukarie spotkałem już w kilku innych miejscach. Ta z Kołobrzegu w 2020 roku wyglądała już tak (zdjęcie dostałem od koleżanki z pracy):
Urosła znacznie i nie ma większych śladów poprzymrozkowych, które było widać na starszych zdjęciach z 2012 roku. Wow!
Araukaria chilijska z Sarbinowa
W tym roku urlopując w Sarbinowie w przydomowym ogródku spotkałem jeszcze inne drzewko araukarii. Także bez obrażeń, które zazwyczaj powodują większe mrozy i przymrozki wiosenne. Jednakże trzeba mieć na uwadze, że mikroklimat strefy nadbałtyckiej jest bardzo łagodny i w wielu regionach naszego kraju uprawa araukarii by się nie powiodła. Ona nie wytrzyma zimy bez osłony. Nad Bałtykiem, jak widać, się to pięknie udaje.
Araukaria chilijska z Wojsławic
Kolejną araukarię spotkałem w maju w arboretum w Wojsławicach. To zupełnie przeciwny kierunek Polski. Południe Dolnego Śląska i też specyficzny mikroklimat. Ta była największa, ale ślady zimy widać było na iglastych gałązkach. Trochę rudych przebarwień, nie było pełni zieleni.
Ktoś zna inne lokalizacje jeszcze wyższych araukarii w Polsce? A może komuś już obradzają w szyszki te piękne drzewa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz