Nalewki

Rzadkości dendrologiczne

niedziela, 1 listopada 2020

Susza, ulewne deszcze i powodzie miejskie

W Polsce od lat panuje susza. Ogrodnicy, hydrolodzy i przyrodnicy wiedzą o tym najlepiej. W naszym kraju zasoby wód powierzchniowych to z grubsza 1,6 m³ na rok na jedną osobę. Czy to dużo czy mało dowiemy się porównując ten wynik ze średnią dla całej Europy. Dane podają że jest to 4,56 m³ na rok na osobę. Czyli prawie 3 razy więcej! Jesteśmy w końcówce tego rankingu. Jest źle.

Zapobieganie suszy

Ulewne deszcze

Dlaczego tak jest skoro przez kraj coraz częściej przechodzą nawałnice i ulewy? Pada w niektórych miejscach przez kilka dni. Występują powodzie miejskie i zalania dużych obszarów. Czy to nie wystarcza do uzupełnienia zapasów wody?

Wyobraźmy sobie, a może znamy to z własnego doświadczenia, że jakiś czas nie podlewamy kwiatu doniczkowego, takiego większego. Zaczyna on reagować i delikatnie więdnie. Widzimy to, przypominamy sobie o nim. Podlewamy go większą ilością wody. I co? Woda stoi w doniczce. Nie wsiąka. Ziemia zrobiła się twardą skorupą. Minie bardzo dużo czasu zanim woda przeniknie głębiej. Teraz jeśli przejdziemy do warunków ziemskich, poza doniczkę, to mamy identyczne zjawisko. Ulewa nie powoduje wsiąknięcia wody, gdy wokół panuje susza. Woda ze względu na ukształtowanie terenu przeleje się niżej i spłynie po powierzchni gleby. Trafi do systemów kanalizacyjnych czy kanałów i rzek. Część szybko wyschnie i wyparuje, gdy zaraz po nawałnicy zrobi się upał. Susza to zjawisko wieloetapowe i takim samym jest jej zapobieganie i jej odwracanie.

Susza

Susza początkowo powoduje wysuszenie wierzchniej warstwy gleby - to susza glebowa. Potem obniża się stan wód w rzekach, stawach i tego typu zbiornikach. To już susza hydrologiczna. Jeśli nadal nie pada następuje obniżenie poziomu wód podziemnych. To nazywamy suszą hydrogeologiczną. Objawami jej jest wysychanie studzien i tych kopanych i tych płytszych wierconych. I z tego, co się w mediach czyta, Polska jest już w wielu miejscach na tym trzecim, najgorszym etapie :-(.

Betonoza, kostkoza i lokalne powodzie

Nawadnianiu terenów nie ułatwia panująca w miastach i miasteczkach nagminna mania (moda) betonowania, asfaltowania i układania kostki na placach, rynkach i parkingach czy ścieżkach rowerowych. Nazywam ją w skrócie betonozą i kostkozą - niczym choroby miejskie. Do tego dochodzi wycinanie dużych, zdrowych drzew, które potrafią wchłaniać ogromne zasoby wody, a zastępowanie ich krzewami oraz krzewinkami. Albo mini drzewkami. Całe to zjawisko miejskie nie pozwala wodzie wchłonąć do głębszych warstw. Woda gromadzi się w najniższych miejscach obniżeń terenu i powoduje natychmiastowe zalania i powodzie. Przecież w beton nie wsiąknie. A, że klimat się zmienia i nawałnic jest coraz więcej, to takich powodzi też będzie więcej.

Badania opublikowane w Geophysical Research Letters, że wzrost powierzchni parkingów, asfaltów czy chodników o 1 punkt procentowy, powoduje wzrost zagrożenia powodziowego o 3,3%. Dane pochodzą z obszaru USA. Wyniki obejmują ostatnie 39 lat obserwacji. Ich konsekwencją ma być pomoc miastom w łagodzeniu skutków powodzi. Zakazy budowy na równinach nadrzecznych i zachęcanie do inwestowania w zielone płuca miast i przepuszczalne nawierzchnie.

Jakie są prognozy?

Problemu suszy szybko nie rozwiążemy. My go chyba nie chcemy rozwiązać. Ze świecą trzeba szukać miast i miasteczek, które mocno stawiają na zieleń i minimalizm w użyciu betonu czy kostki. Gdzie tworzenie zielonych parkingów, ogrodów na dachach, dbanie o wiekowy drzewostan, nie wycinanie przydrożnych drzew, inwestycja w nowe parki a nie w kolejną developerkę? Gdzie dbanie o pozyskiwanie deszczówki na dłuższe okresy suszy? Gdzie podlewanie świeżych nasadzeń, szczególnie w okresach upałów, ile drzew zostało nasadzonych i zaraz poschły? A świadome korzystanie z coraz mniejszych zasobów wody? Edukacja od małego przedszkolaka jest konieczna.

Trzeba działać, czasu jest coraz mniej. Zegar tyka, to już widać po ulewach, czy po roślinach, które same nie wytrzymają okresów bez opadów. Jeszcze możemy temu zaradzić. Ale to już ostatni dzwonek. Co sądzicie? Jak wyglądają Wasze ratusze i parki?

Zapobieganie suszy

P.S. Przy tworzeniu korzystałem z artykułów opublikowanych w Scientific American 9/2020.

2 komentarze:

  1. Oj to niestety prawda. Wstręt architektów do zieleni to jakaś choroba. Tylko kiedy się ockniemy? Oby jak najszybciej....

    OdpowiedzUsuń