Często pod koniec lata i na początku jesieni na liściach drzew i krzewów pojawia się szary nalot. To nie jest pył, brud czy pochłanianie zanieczyszczonego powietrza. Tego nie da się zdmuchnąć, tego nie da się zmyć. Jest jak bielactwo i czasami nazywa się bielactwem roślin, a inaczej, atakiem grzyba zwanego mączniakiem prawdziwym. Mączniak prawdziwy, w odróżnieniu od innych chorób grzybowych, do rozwoju wcale nie potrzebuje długich okresów z deszczem. Atakuje nawet w suche okresy. Jego sprzymierzeńcem jest, rozsiewający zarodniki grzyba, wiatr.
Mączniak prawdziwy atakuje najczęściej liście i pędy. Na roślinie pojawia się mączny nalot. Liście nieco się deformują. Proces fotosyntezy zostaje przystopowany. Często porażone liście opadają ale nie zawsze się tak dzieje. Rośliny dość długo potrafią się bronić. W każdym razie są osłabione i mniej odporne na wpływ niekorzystnych warunków - mrozu, suszy, braku właściwych substancji pokarmowych, ataku szkodników...
Teoria mówi, że aby ograniczyć atak choroby grzybowej należy usuwać zaatakowane drzewa. Ja bym tak rygorystycznie nie podchodził do tego. Warto spróbować podziałać specjalistycznymi preparatami chemicznymi. I najlepiej pryskać od razu po zauważeniu mączniaka. Bez naszej reakcji ataki będą się powtarzać co sezon. Co ciekawe, mączniak wybiera sobie kilka gatunków - inne jakby są na niego odporne. Widywałem go już na dębach, orzechach, magnoliach, katalpach, klonach czy karaganach. Zwalczajmy tego grzyba - nie dość, że jest szkodliwy to szpeci i bardzo osłabia drzewa i krzewy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz