W tym roku prognozy pokazują duży mróz i dniem i nocą aż do I dekady marca. Duży to ok. -15 stopni nocą w centrum kraju. Wszystko zresztą zależy od chmur. Najlepiej gdy pojawią się w nocy i nie będzie ich w dzień. Wtedy okolica się nagrzeje za dnia a nocą nie wychłodzi. Najgorzej gdy jest odwrotnie. Wtedy duży mróz gwarantowany.
Skąd ten atak zimy?
Dotarł do nas wyż z arktycznym powietrzem (1050 hPa w rejonie Zatoki Botnickiej i Finlandii - u nas ok. 1030 hPa), napływającym aż z rejonów Arktyki – Morza Barentsa, Nowej Ziemi, Półwyspu Jamalskiego. Chłód opanował całą troposferę nad północną i środkową Europą, kolejne jego porcje powodują stały wzrost ciśnienia. Ten wyż, czyli wysokie ciśnienie generalnie oznacza brak chmur. Czyli piękne słoneczne dni. Termometry w cieniu pokażą duże ujemne temperatury a po stronie słonecznej dodatnie. Zimno może być bardziej odczuwalne tam gdzie mocniej powieje północno-wschodnim wiatrem. Wszystko jeszcze potęgowane jest brakiem większej pokrywy śnieżnej.
A może jest inaczej?
Media pisały, że ten atak zimy to zmiana kierunku wiatru w stratosferze. IMGW w komentarzu Pana Macieja Ostrowskiego dementuje taką wersję: "Pojawiło się w mediach tłumaczenie obecnego powrotu zimy na skutek rzekomej zmianie kierunku wiatru w stratosferze z zachodniego na wschodni. Teoretycznie taka zmiana kierunku wiatru następuje wówczas, gdy oś obrotu Ziemi staje się prostopadła do płaszczyzny ekliptyki (czyli około wiosennego zrównania dnia z nocą), wówczas promieniowanie słoneczne przechodzące długa droga przez stratosferę ma szanse ją ogrzać bardziej jak zimą i stratosfera staje się nieco cieplejsza (dla informacji dolna część stratosfery ma temperaturę -50 -60 stopni). Odwraca się więc gradient termiczny, a tym samym i geopotencjału i wiatr w stratosferze zaczyna wiać ze wschodu na zachód. Pamiętajmy jednak, że w stratosferze panuje już niskie ciśnienie, tak więc i masa powietrza, nawet przemieszczającego się przeciwnie do cyrkulacji zachodniej jest niewielka. Wymiana masy między troposferą a stratosferą jest ograniczona stałą izotermią, tak więc rzekome „zatrzymanie” wiru polarnego jest tylko chwytem publicystycznym."
Jak to wpłynie na ogrody?
Myślę, że te kilka dni a szczególnie nocy z większym mrozem nie powinno się odbić na stratach w postaci przemarznięć. No chyba, że ktoś ma bardzo egzotyczne gatunki czy wrażliwe odmiany. Rolnicy się obawiają przemrożenia truskawek. Ogrodnicy pąków kwiatowych w sadach. Zobaczymy jak to wyjdzie. Moim zdaniem dużo gorszy jest atak dużych przymrozków w kwietniu i w maju kiedy ruszy wegetacja. A tak było rok temu. Co sądzicie?
A tak wyglądał ogródek dzisiejszego poranka: