To ciężka przypadłość. Drzewa same sobie nie poradzą. Wojnę z zarazą radzę prowadzić 2 metodami równocześnie. Wszystkie zarażone gałązki wycinamy do wysokości nie zaatakowanych liści. Ścinki palimy albo usuwamy w inny sposób z działki. Nie układamy ich na kompost. Przycięte drzewko pryskamy opryskiem Topsin (można też zastosować Bravo, Score, Kaptan, Rovral Flo, Sarfun). Oprysk najlepiej przeprowadzić w suchy dzień. Pryskanie w deszcz rozwodni preparat i mocno pomniejszy siłę jego rażenia.
Najgorsze jest to, że taki oprysk fachowo należy przeprowadzać 3 razy w roku. Przed samym kwitnieniem, gdy pączki kwiatowe są już nabrzmiałe, podczas kwitnienia i właśnie teraz po przycięciu po kwitnieniu. Kto nie zdążył to w kwietniu przyszłego roku nie ma co czekać do kolejnego ataku tylko pryskamy już w fazie pąków. Powodzenia. Jestem z wami. Oczywiście chciałem załatwić problem ekologicznie i też nie zrobiłem tego pierwszego oprysku. Nie udało się. Atak moniliozy nastąpił. Sekator i opryskiwacz poszły w ruch.