Klon diabelski pochodzący z Japonii jest tak urokliwym drzewem, że podziwiam go za każdym razem, kiedy tylko go spotykam. Od końca kwietnia, gdy zaczyna kwitnienie urodziwymi bordowo-różowymi kwiatami aż po październik zrzucając pięknie czerwono przebarwiające się liście.
Tym razem pod koniec lata przyjrzałem się dojrzewającym skrzydlakom klona diabelskiego. Włoskowate pokrycie nasionek wygląda rewelacyjnie i jest jedynym w swoim rodzaju. Nie spotkałem takowego u innych klonów. Dodatkowego uroku owocom dodają aparaty lotne - skrzydełka ustawione niemal równolegle do siebie. Dzięki temu przypominają one rogi. A, że bardzo kojarzą się z rogami diabła - stąd nazwa tego klona, o czym już kiedyś pisałem.
Cały czas żałuję, że go jeszcze nie zdobyłem do swojej przydomowej kolekcji dendrologicznej. Ale niestety osiąga zbyt duże rozmiary do małych ogródków. Ma go ktoś?
Wow :-)
OdpowiedzUsuńTo dopiero "klonowe noski", iście diabelskie :) wspaniałe.
OdpowiedzUsuńod razu poczułam smak dzieciństwa i klejenie nosków:) O takie wiekowe drzewa trzeba umieć dbać, myślę że pielegnacją drzew parkowych zajmują się pasjonaci specjaliści, którzy rozpoznają stan zdrowotny i i odpowiednio reagują.
OdpowiedzUsuńŁadny klon, ale akurat takiego nie mam. :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie! :)
OdpowiedzUsuńŚliczne, wprost zachwycające!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZnalazłam w parku drzewo, które jest dla mnie zagadką. Chciałam je jakoś odnaleźć w internecie, ale się poddaję (ale przy okazji trafiłam na ten blog). Czy Pan by się podjął "diagnozy"? Na razie mam małą gałązkę z owocami, ale mogę inne elementy sfotografować również, jeśli będzie taka potrzeba.
OdpowiedzUsuń