Na taki dzień, jak dziś, czeka się czasami cały rok. Drogowcy, kierowcy i podróżni klną, jak diabli. Śnieg zalega na ulicach i chodnikach. Pociągi i autobusy poopóźniane. Ale ponieważ dziś już weekend, to ja jestem zadowolony. Obudziliśmy się po fantastycznej, ale w miarę bezpiecznej śnieżycy. U nas bez wiatru, bez zamieci i bez zawiei.
Taki śnieg w ogrodzie to istna bajka. Gratka dla każdego fotografa. A do tego duża dawka ciepłej pierzynki dla jego mieszkańców. Wcześniejsza fala mrozów, która przeszła przez Polskę z temperaturami poniżej -20 stopni nie napawała optymizmem. Bezśnieżne ogrody były bezbronne. Wiele mniej odpornych gatunków mogło ucierpieć i przemarznąć. Szczególnie, że w bezchmurny dzień słońce mocno dopiekało i doprowadzało do amplitudy temperatur rzędu 30 czy 40 stopni. Rośliny tego nie lubią. Zmarznięta ziemia uniemożliwiała pobór wody.
Teraz jest inaczej. Taka warstwa śniegu - w centrum grubo ponad 10 cm to wspaniały izolator. Teraz planowane duże mrozy już nie będą tak groźne. A do tego ewentualny topiący się w dzień śnieg zapewni roślinom wodę. Może to wydawać się dziwne ale zimą drzewa i krzewy też potrzebują wody. Szczególnie iglaki i te zimozielone.
Przykryty śniegiem ogród wygląda rewelacyjnie. U nas o słonecznym poranku ta biel wydaje się jeszcze bielsza. Raj zimą. Śnieg pooblepiał całe drzewa. Pięknie wyglądają trzmieliny oskrzydlone i ambrowce. Gałązki ich są mniej okrągłe, co ułatwiło przyklejenie się kolejnych płatków na skrzydełkach pędów. Szczególnie pięknie wyglądają te roślinki, które jeszcze mają owoce na gałązkach. A coraz trudniej w styczniu o takie. U mnie dzień w dzień ptaki toczą boje o rajskie jabłuszka, owoce jarzębiny, kaliny i ostrokrzewów oraz o nasiona z szyszki jodły. Ostała się jeszcze aronia - ciekawe jak długo?